dlaczego nic się tu nie pojawia? a czytałaś mojego posta? a remont? jak tam remont? a paznokcie dalej obgryzasz? a dieta jak leci? jak tam fitness? jak często? jak intensywnie? a kaktus jest jak ogórek porośnięty kolcami- daję głowę- widziałam na własne oczy. A na chrypkę zawsze zapalam Davidoffa i przechodzi...w gruźlicę. Mówią, że ciąża odbiera spore pokłady szarych komórek. Tak jak alkohol, czy nagły awans. U mnie zanik inwencji i analitycznego myślenia też występuje. Podciągam to pod nadmiar zadań na wczoraj i nadmiar kurzu w szafie po remoncie. Musiałam na chwilę wyłączyć myślenie i głośno przez słuchawki posłuchać, że jak się spełniać to tylko w Nowym Jorku. Czy przejdzie nie wiem. Mam nadzieję, ale na razie trzeba zaopatrzyć kaktusy w nowe domki i koniecznie obejrzeć Klub Dziewic Z Pełnymi Dupami, którym do szczęścia brakuje tylko tego czego mieć nie mogą i mieć nie będą. Bo tak to już jest. Wszystkiego mieć nie można. I nawet roczna dawka Seroxatu nie może tego zmienić. Ale Bogdan może.
A z nadejściem wiosny może uda mi się coś pstryknąć z nowym obiektywem. I znów blog wróci do normy :) Tego wpisu, Mistrzu Joda, nie czytaj- taki bełkot nie wpływa dobrze na młode umysły. A długoterminowy projekt i przeziębienie tylko przepełniają czarę, która miejmy nadzieję, przeleje się na urlopie. W środku lasu. Z książką w ręce, i ciepłymi plecami Bogdana.
Bliskie mi osoby na pewno wybaczą chwilowe zawirowania i brak czasu. Nawet jeśli nie zrozumieją.
Ściskam :*