niedziela, 8 sierpnia 2010

Pieniny za 4 zł

Coby z pourlopowej degrengolady wreszcie się wyrwać, pierwszą sobotę sierpnia postanowiliśmy spędzić w Pieninach. Za punkt honoru obraliśmy sobie wejście na Trzy Korony. I pewnie cel zostałby osiągnięty, gdyby nie fakt, że budzik nie zadzwonił o zaplanowanej 5.00, a z domu wyruszyliśmy dopiero po 8.00. Po drodze zaliczyliśmy kilka wahadeł-spowalniaczy sponsorowanych przez EU i już przed 13.00 parkowaliśmy samochód na parkingu najbliższym początkowi szlaku. Przy wejściu do parku, dokładnie zapoznaliśmy się z instrukcją korzystania ze szlaku (nie, nie moi drodzy, to nie Norwegia i o nieograniczonym korzystaniu z natury można zapomnieć). Ścieżek skracać nie było jak- stromo jak na klatce schodowej wieżowca, jednakże ledwo powstrzymaliśmy się od wyrycia na drzewie AGA LOVE BOGDAN. Dzięki Bogu mieliśmy też z sobą czekoladę i jogurty, więc czarno-brązowa wiewióra uszła z życiem, a staranności dokładaliśmy wszelkiej, żeby papierosowe pety lądowały w pustej puszce po piwku:)

Poniżej wersja dla dzieci poniżej 6 roku życia oraz obcokrajowców:

Szlak zaczynał się na drugim brzegu rzeki, przeprawiliśmy się więc przez Dunajec drewnianym promikiem napędzanym pracą rąk dzielnego górala. Po zejściu na ląd, czekała nas wspinaczka prawie osiemset metrów w górę (Sokolica 747 m n.p.m.)- droga stroma, bez możliwości rozłożenia się na polanie (tak, tak.... to nie Beskidy :( ) Zipiąc i sapiąc (piszę tu o sobie) dotarliśmy na szczyt, gdzie przywitała nas ponad pięciuset-lenia modelka wielu zdjęć i pocztówek- Kinga Pienińska. Reliktowa sosna, dodam, żeby nie było niejasności. Po kilku chwilach odpoczynku (Bogdan naruszył naturalne środowisko reliktowych sosen, kładąc się poza barierkę tuż nad przepaścią prowadzącą prosto w otchłań Dunajca) ruszyliśmy z powrotem w dół. Niestety musieliśmy zrezygnować z dalszej wędrówki (dodatkowe 2,5h na Trzy Korony), gdyż ostatni góral schodził z promu o 20.00. Wybraliśmy się więc na obiad- jak nigdy, zamówiłam pstrąga (never ever nie zamawiam ryby- może taka pozostałość po urlopie nad Bałtykiem), Bogdan zbójnicką kieszeń (?!? nie chcę chyba wiedzieć skąd ta nazwa) i wybraliśmy się na 2km spacer do bankomatu- zabrakło nam drobnych na parking.

PRAKTYCZNA RADA: na pienińskich szlakach, tuż przed samym szczytem znajdziecie niebywałą w górach rzecz: Kasę- pobór opłat (4zł bilet normalny, 2zł ulgowy) za wejście na punkt widokowy na szczycie, obsługiwany przez pracownika parku, który codziennie wędruje w górach 1,5h w jedną stronę by dotrzeć do pracy, potem tyle samo by zasiąść w domu na kanapie przed telewizorem. RADZIMY MIEĆ ZE SOBĄ DROBNE, żeby nie musieć się wracać :)



11 komentarzy:

  1. Lol ! górale to jednak obrotni ludzie :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo słuszna uwaga, AGA za tą poradę masz u mnie browara bo jak by powiedział że nie ma wydać i to ja bym musiał skakać na dół żeby rozmienić to było by ciężko :P :P :P

    Pamiętam moją wyprawę na Banikov :P :P a tak na marginesie, nawet nie tak wysoko na szlaku prowadzącym na szczyt Banikov jest prawdziwy spory wodospad, jak lubicie góry warto się tam wybrać ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. heheh no i dowod jest ze dorosla milosc dwojga doroslych ludzi moze byc smarkata - bije do checi wyryciu serduszek na drzewie i innych dupereli;)

    OdpowiedzUsuń
  4. @Nogowie:
    Ileż można być poważnym gdy w środku tak lekko i przyjemnie :D :P :P
    nie żebym namawiał do niszczenia przyrody hehehehe ale ... :P :P :P

    OdpowiedzUsuń
  5. Informatyk : prosze prosze myslalam ze informatycy to zasiedziali w wybierdzianych stołkach okularnicy, dla ktorych pora dnia nie ma znaczenia, a "romantyzm" to hasło z słownika obcojęzycznego, a Tu prosze tyle zrozumienia dla rozbrykanych kochanków. ;]

    OdpowiedzUsuń
  6. @Nogowie:
    hehehehe że ktoś konfiguruje serwery albo pisze programy to od razu nie romantyczny :P :P :P hehehehe
    Czasem właśnie potrzebujemy odskoczni od skostniałego matematyczno fizycznego świata :P W tedy ... (a co ja będę pisał :P Panie które mają za facetów informatyków to wiedzą :P)

    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Informatyk: wszystkie moje kolezanki ktore maja informatyków (bo was nie malo) narzekaja na to samo;) no chyba ze jestes wyjatkiem;P

    OdpowiedzUsuń
  8. NOGOWIE: informatyk nawet poezję czyta. Goszczący u mnie na blogu informatyk to gatunek wyjątkowy, jak widać, ale to raczej PIMP MY HOUSE powinna go reklamować :)

    OdpowiedzUsuń
  9. @Nogowie:
    Ale czy mówimy o tych samych ludziach? znaczy się osobach które mają wykształcenie lub w trakcie kształcenia strikte na kierunku informatycznym i mają do czynienia z tym fachem na co dzień? czy tylko grywają w Quicka itd.

    Prócz specyficznego technicznego kąta widzenia jesteśmy normalnymi ludźmi hehehe

    @Jela:
    Bo się zawstydzę :P dziękuję za uznanie.

    OdpowiedzUsuń
  10. Lol ! a co ja jestem ? agencja reklamowa ? :D:D Informatyk bywa na tym blogu częściej niż ja, sam się wypromuje ;p

    OdpowiedzUsuń