Pewnej jesiennej soboty na spacer do Czerwionki przyjechali goście z Piekar. Rodzinka Nogów (Nóg? nigdy nie wiem :)), sztuk 3 i rodzina Groborzów, sztuk widocznych 2 (a może nawet 2,5 biorąc pod uwagę moją aktualną wagę:) ) wybrały się na karmienie kaczek i łabędzi na Tamie. Mały Maks utaszczył bochenek krojonego chleba nad wodę i radości nie było końca. Kaczki nie dawały za wygraną i już po chwili chleb się skończył, a my skierowaliśmy kroki do najbliższego parku. Maks z płaczem na ustach pożegnał ptactwo wodne :)
Na szczęście zabawy w liściach i konkurs na największy brzuch okazały się na tyle atrakcyjne, że łzy szybko wyschły z policzków. Gdyby tyko wieczory jesienne nie bywały tak chłodne, na pewno zagościlibyśmy w parku na dłużej. Ponadto Bogdan planował na kolację smakowite sandwiche- co dodatkowo zmotywowało nas do szybkiego powrotu :)
A poniżej dokumentacja fotograficzna:)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz