
I znów w okresie bardzo pracowitym w firmie ja leniuchuję. Nie jest to, co prawda, dla mnie żaden wypoczynek i chyba, szczerze mówiąc, wolałabym być na chodzie. Tym bardziej, że przede mną seria badań i siedzenie w poczekalniach. No cóż...wnętrzności też musiały dać o sobie znać (zaraz po przydatkach, kręgosłupie i jeszcze bardziej wstydliwych dolegliwościach - I-m not getting any younger, no, no...:) mam wielką nadzieję,że to nic poważnego i wkrótce będę mogła skrobnąć coś na bloga popijając winko :) póki co zakaz smażonych potraw, zakaz alkoholu i tylko lekkostrawne posiłki w małych ilościach....oby to mi wyszło na zdrowie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz