niedziela, 27 czerwca 2010

Z cyklu: (nie)wydarzennik: Świadomi praw i obowiązków

Przysłuchując się słowom kierownika Urzędu Stanu Cywilnego z okazji zaślubin Oli i Darka zdałam sobie sprawę, że ktoś wreszcie powinien sprecyzować o jakie obowiązki chodzi i jakich praw wynikających z założenia rodziny nabywamy. Wiadomo, że słysząc te słowa każdy w głowie snuje sobie mgiełkę o wzajemnym zrozumieniu, kompromisach, niełajdaczeniu się (poza domem), ale tak na prawdę to czy można zakładać, że dwoje ludzi składających sobie taką przysięgę ma to samo na myśli?
Jedyne prawa nabywane z tytułu założenia rodziny, jakie przychodzą mi do głowy to:
a) prawo do adopcji
b) prawo do seksu w dowolnych ilościach i dowolnych pozycjach (co przecież poza małżeństwem nie ma prawa bytu)
Na liście oczywistych obowiązków na pierwszym (i jedynym oczywistym) miejscu plasuje się
a) obowiązek współżycia z małżonkiem

Z taką listą na podorędziu to każdy kawaler może już zakasać rękawy i biec pod ołtarz. Szkoda tylko, że nikt mu nie powiedział o pozostałych punktach listy (niezapisanych nawet drobnym maczkiem, a pozostających jedynie w głowie przyszłej małżonki):
a) obowiązek znoszenia napięcia przed i po miesiączkowego jak i wywalonego brzucha w samym trakcie
b) obowiązek dbania o zamieszkiwany lokal i dobra w nim się znajdujące (czyste skarpety nie mnożą się przez pączkowanie, a mycie podłóg (mimo iż nie eleganckie) po prostu has to be done)
c) obowiązek podawania kawy do łóżka w sobotni poranek
d) obowiązek powrotu do domu zaraz po skończeniu trzeciego piwa w barze z kolegami
e) obowiązek pożyczania małżonce samochodu
f) obowiązek ukończenia (przynajmniej na poziome podstawowym ) kursu z serii "O co tak na prawdę pyta kobieta wypowiadając słowa Czy dobrze wyglądam w tej sukience?"

Myślę, że każda z nas mogłaby dopisać jeszcze mnóstwo pomysłów. Jeśli zbierzemy wszystkie w jedno miejsce, może uda się je przepchnąć w USC, by uniknąć nieporozumień i zapobiec kolejnym rozwodom. Piszcie!

p.s. Ślub rewelacja, a impreza przednia! Gratuluję i trzymam kciuki za Wasze szczęście!

5 komentarzy:

  1. tak jak obiecałem skrobie :P :P

    Moim skromnym zdaniem to ta decyzja jest jedną z nietypowych decyzji w życiu.
    Przeważnie to wygląda tak że coś planujemy, dowiadujemy się co nieco o danym zagadnieniu (albo i nie) i pozostaje proces "ten tegowania":
    "Ok, no to teraz zmieniam się i od dzisiaj to będzie tak wyglądać ...".

    Konkret:
    palenie - rzucanie.

    Gdyby decyzja o ślubie miała następować tak samo jak o paleniu to rozwód murowany :P :P

    Tutaj nie można pozwolić sobie na postawienie poprzeczki i próbowaniem czy uda mi się czy nie, a w razie czego stwierdzić:
    "Kochanie i ty panie Boże, obiecałem że będę w zgodzie i nie zgodzie, w biedzie i chorobie - jednak to wszystko mnie przerosło, przed obietnicą nie wiedziałem co znaczy czuć się niedoceniany, ciągłe problemy, nie umieliśmy rozmawiać ze sobą, a moja kochanka była taka czuła, tak mnie rozumiała, tak dobrze mi z nią było gdy z żoną nie potrafiłem się porozumieć. Zawiodłem wiem, obiecałem a złamałem się, nie wiedziałem co mnie czeka".

    Uczucia innych ludzi, zwłaszcza tych najbliższych są zbyt cenne by narażać ich i siebie na taki test niczym ze skoku o tyczce, gdzie pozostaje najlepszy wynik. W tym wypadku nie przeskoczenie czysto poprzeczki oznacza cofnięcie wcześniejszych wyników.

    Nie mówię żeby wszystko sprawdzać "przed" :P nie na tym to polega, hehehe -

    jednak o to aby ta obietnica byłą jedynie potwierdzeniem, powiedzeniem kropki nad i tego co się faktycznie dzieje czego i jak chce żyć. Z kim dzielić dni swojego życia.

    A nie płonna obietnica które zamierzam spełnić - z mentalnością dziecka przy tablicy w szkole "ja się naprawdę uczyłem" ... ale dostałem 1.

    a na mniej serio :P do listy dopisał bym jeszcze:
    - zgadywanie myśli żony zawoalowanych w 1000 słów nie na temat.
    - zmiana gustu i upodobań aby "Feng Shui" nie zostało zakłócone - cóż z tego że ja lubię czarne jak ona uważa że brązowe lepiej pasują
    - cierpliwość - do każdej dziedziny życia hahaha

    No to takie samcze spostrzeżenia z przymrużeniem oka w tej liście zaskakujących obowiązków :P :P

    OdpowiedzUsuń
  2. no tak...nie da się wiedzieć wszystkiego o tej drugiej połówce, nawet jakby się wychowywać "na jednym placu". A kochać nie za coś, a pomimo... :)

    co do listy "mniej serio", punkt 1:
    - polecam w ramach ćwiczeń interpretację poezji :)- co autor miał na myśli, powinno pomóc w relacjach z kobietami :)

    OdpowiedzUsuń
  3. ależ instrukcja obsługi faceta jest zdecydowanie prostsza:

    "przywieś tą firankę" - zamiast opowieści na temat harmonii kolorów i światła padającego na nieożywioną naturę :P :P

    na temat interpretacji "co miał autor na myśli" wole być ostrożny - ostatnim razem parę lat temu nauczycielka wyleciała z płaczem z sali po małe "dyskusji" :P :P nie chce żeby Twój mąż mnie obił za doprowadzenie Ciebie do takiego stanu hehehe

    Zdecydowanie wole liczyć zbieżność całek niż zastanawiać się z którym etapu rozwoju w podejściu Froydowskim autor miał problem :P :P :P

    a na marginesie jaką poezję polecasz?

    OdpowiedzUsuń
  4. Tutaj niestety pojawia się mały problem- od zawsze poezja ciężkostrawną była mi :)na studiach, trochę z przymusu, udało mi się trochę tego skubnąć. Jedną z bardziej zjadliwych dla mnie pozycji niewątpliwie jest Poe. No i oczywiście Plath, ale dla mężczyzn czytanie jej to pewnie istna męka.

    OdpowiedzUsuń
  5. Przekonamy się :P :P najwyżej wywiozą mnie do wariatkowa hahahaha

    Sprawdzić jak najbardziej, chętnie to uczynię :)

    Jednak jeśli ktoś chciałby z iście makiabelicznym zapałem udowadniać mi że to jest tak a nie inaczej bo on ma taką wizję, w dyskusji ze mną może sam się przerazić siebie jak bardzo to kim jesteśmy i jacy jesteśmy wpływa na proces rozumienia świata - w tym i poezji.
    Biada więc zatwardziałym profesorom filologi którzy każą uczyć się interpretacji jednej jedynie słusznej hehehe

    Dzisiaj mam trochę czasu bo prace na jednym z serwerków są wstrzymane więc sobie poszukam coś pióra Poe :D
    Najwyżej będziesz miała moją zatraconą męską dusze na sumieniu hehehe

    OdpowiedzUsuń